• Judyta Gabiec, kl. VII “a” 

              “Moje wakacje w siodle” 
           

          Ostatnie wakacje były dla mnie jednym z najciekawszych przeżyć jeździeckich. Obcowałam z końmi prawie codziennie. Jeździłam do stajni, siodłałam, czyściłam konie w mojej ulubionej stadninie “Stajnia Kadyny Folwark”. Udało mi się też pojechać na obóz do dużego ośrodka jeździeckiego “Ekwador”. 

          Na obóz pojechałam już w pierwszym tygodniu wakacji. Ekwador, czyli ośrodek jeździecki, jest naprawdę bardzo duży. Są tam 3 stajnie, 4 place do jazdy, hotel, restauracja oraz mnóstwo koni. Nigdy nie widziałam tak wielkiej stajni. Ośrodek położony jest w malowniczej części Pojezierza Warmińsko-Mazurskiego w miejscowości Dąbrówka Mała. 

          Pierwszą jazdę na obozie odbyłam na koniu o imieniu „Notaris”. Była to jazda sprawdzająca. Na kolejnych treningach trenowałam już na innych koniach takich jak: „Wspinaczka”, „Henrikas” i „Pelaris”.  W trakcie obozu zdałam egzamin na tzw. Brązową Odznakę Jeździecką. Jest ona potrzebna, aby móc startować w zawodach regionalnych. Sprawdzian składał się z czterech testów: skoków, ujeżdżenia, teorii oraz części stajennej. Sprawdzian na skoki pojechałam na „Wspinaczce”, ujeżdżenie na „Henrikasie”, a teorie zdawało się bez siedzenia na koniu. Pomimo wielkiego stresu wszystko się udało i zaliczyłam wszystkie części egzaminu.  
          Na obozie odbyła się bardzo ciekawa jazda na koniu „Notaris”. Była to woltyżerka. Woltyżerka to dyscyplina, w której wykonuje się ćwiczenia gimnastyczne i akrobatyczne na koniu. Pod koniec obozu odbyło się także pławienie koni polegające na tym, że wjeżdża się na zwierzęciu do wody i pływa razem z nim. Pławienie odbyłam na koniu „By The Way”.  

          Kiedy wróciłam do domu, razem z rodzicami pojechaliśmy do ośrodka wczasowego nad Jeziorem Somińskim na Kaszubach. Byliśmy tam siedem dni. Z racji tego, że była tam stajnia „Kaszubski Bór”, oczywiście udałam się tam na jazdę konną. Oprócz stajni funkcjonowały tam duże padoki, a na nich wiele koni, w tym trzy piękne zimnokrwiste konie oraz kilka innych ras, których nigdy nie widziałam na żywo. W następnych tygodniach szybko mijających wakacji byłam prawie codziennie w stajni. Trenowałam jazdę konną, skakałam i jeździłam przez drążki oraz pierwszy raz skoczyłam 1 metr na koniu o imieniu „Lulu”. Byłam też bardzo szczęśliwa tego powodu, że moja ulubienica „Ramona” wróciła do zdrowia po prawie rocznej przerwie spowodowanej zerwaniem ścięgna.  
          W deszczowe dni, a także wieczorami również spędzałam czas w siodle, ale wirtualnie - grając w grę Star Stable. Jest to gra, w której jeździ się na koniach oraz wykonuje zadania. 

          Konie to moja wielka pasja. Uwielbiam z nimi spędzać czas. Podoba mi się ich piękno oraz to, że są nieprzewidywalne. Każdy pomimo nawet identycznego wyglądu ma zupełnie inny charakter. Jeden jest kucykiem o wzroście 100 cm, a inny koniem zimnokrwistym o wzroście 200cm. Zdarza się, że mały bywa uparty i niegrzeczny, a duży bardzo spokojny i wytrzymały. 
                  Wakacje są wspaniałe. Tegoroczne uważam na naprawdę bardzo udane, szczególnie że mogłam realizować swoją pasję.